|
Wyrok na nieszawską tamę |
W Warszawie już zdecydowali. Nie będzie żadnej zapory w Nieszawie! Na osłodę planuje się remont włocławskiej tamy.
Na Wiśle nie powstanie w najbliższych latach kolejny stopień wodny. Pomorska” dotarła do poufnych ustaleń ze spotkania, które pod przewodnictwem prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, wiceministra środowiska, prof. Andrzeja Sadurskiego odbyło się 7 marca w Warszawie. Oficjalnie dotyczyło opracowania nowej strategii gospodarki wodnej. Okazuje się jednak, że nowa formuła sprowadza się głównie do skreślenia budowy zapory w Nieszawie.
Ustalenia zawarto w czterech punktach. Postanowiono, że opracowana w 2005 roku i poprawiona w 2006 strategia gospodarki wodnej zostanie zmieniona. Eksperci twierdzą bowiem, że jest ona niespójna z programem "Infrastruktura i środowisko”, finansowanym za unijne pieniądze. Kolejne trzy punkty są już bardziej szczegółowe, wszystkie dotyczą, niestety, nieszawskiej tamy.
Przede wszystkim definitywnie rezygnuje się z tzw. szybkiej ścieżki dla projektu budowy stopnia wodnego w Nieszawie. Jako oficjalny pretekst podano, że przeprowadzenie konsultacji społecznych oraz analizy skutków oddziaływania na środowisko spowoduje wydłużenie tej inwestycji. A przecież prace nad projektem trwają już od półtora roku. Czy wcześniej nie było na to czasu?
Zdecydowano już, że projekt zostaje odłożony do ponownej oceny po 2013 roku. Do tego czasu proponuje się jedynie "konieczny remont na zaporze we Włocławku”.
Słowo ministra Jeszcze dwa miesiące temu Włocławek i inne nadwiślańskie miasta, nad którymi ciąży groźba katastrofy tamtejszej zapory, świętowały decyzję nowej minister rozwoju regionalnego. Dzięki niej włocławski projekt przesunięty został z listy rezerwowej na czołowe miejsce wśród tzw. inwestycji kluczowych. Już od dwóch lat rząd i resort środowiska zapewniają kujawskie samorządy, że po 2010 roku ruszy budowa nieszawskiej tamy. Czy zobowiązania te należy wrzucić do kosza? Pytam o to wiceministra Sadurskiego?
- Przypomnę, że projekt ten nazywa się "Ekologiczne bezpieczeństwo stopnia wodnego we Włocławku”. Tam nie ma żadnej zapory. W jaki sposób zabezpieczymy stopień, w drodze remontu, jakiegoś podpiętrzenia wody, czy jazu, to już sprawy, o których zadecydują hydrotechnicy. A zapora w Nieszawie jest tylko jednym z 5 wariantów zabezpieczenia włocławskiego stopnia - mówi minister. Dlaczego więc przez ostatnie dwa lata wariant nieszawski uważany był przez ekspertów i resort środowiska, jako optymalny ratunek dla włocławskiej tamy?
- Sam już pan na to odpowiedział. Dwa lata temu było co innego, a teraz są całkiem nowe realia, zmienia się też sposób podejścia do tego ważnego tematu - kończy minister Sadurski, podkreślając, że żadne decyzje jeszcze nie zapadły.
Kujawy do rezerwatu Wszystko wskazuje jednak, że wyrok na nieszawską tamę został już wydany. W "Dzienniku Zachodnim” ukazał się wywiad z nowym ministrem środowiska Maciejem Nowickiem. Stwierdza w nim, że jest przeciwnikiem budowy tam na Wiśle. - Koszty są horrendalne, zniszczony zostaje kawałek rzeki. Wisła jest wspaniałym rezerwatem, który zamieszkuje wiele gatunków ptaków. Tak już powinno pozostać - twierdzi minister.
Nie jest tajemnicą, że Maciej Nowicki, podobnie jak wiele osób z jego otoczenia, są zwolennikami ruchów ekologicznych, które od lat już skutecznie blokują budowę nieszawskiej zapory. A we wspomnianej naradzie uczestniczyła szefowa jego gabinetu politycznego Joanna Maćkowiak-Pandera.
- W ciągu ostatnich dwóch lat, w odpowiedzi na sześć oświadczeń składanych w Senacie, ministrowie środowiska zapewniali, że już wkrótce rząd przystąpi do wykonania sejmowej uchwały o budowie tamy w Nieszawie. Potwierdził to w styczniu br. wiceminister Stanisław Gawłowski. Niestety, też dotarły do mnie informacje o tajnym konklawe ekologów i ich zwolenników, którzy postanowili zablokować nieszawską inwestycję. Musimy jak najszybciej zwołać okrągły stół z udziałem wszystkich parlamentarzystów regionu i przeciwstawić się tym planom - mówi włocławski senator PO Andrzej Person. Wczoraj złożył już w tej sprawie interpelację do ministra środowiska Żródło: Gazeta Pomorska www.pomorska.pl
|
Dodał: MT, dnia 28.03.2008, 17:03 |
komentarze [10] |
[skomentuj] [wróć do newsów]
Tak jak pisałem.. Tamy nie będzie i kropka. Nie będzie bo: tam się już na świecie nie buduje (nie efektywne, nie ekologiczne itp), bo dolna Wisła jest objęta programem Natura 2000, bo nie jest to rozwiązanie problemu itp. Przestańcie już mydlić ludziom oczy! Przestańcie już pisać w tonie katastroficznym! A jaki będzie koniec tej sprawy? Niestety dla nas żeglarzy najgorszy. Czy tego chcemy czy nie tama zostanie w końcu rozebrana. Rozebrana to znaczy zameniona na most. Spuszczą wodę, wymontują wodę i tyle. Tak wiem, wiem.. Skażenie, bomba ekologiczna itd. Tyle tylko, że woda zostanie souszczona bardzo powoli. Przez jakieś kilka lat a powolutku wyłaniające się dno zostanie obsadzone wikliną lub czymś o podobnych neutralizujących właściwościach. Taki wróżę koniec naszemu zbiornikowi.. Ale póki co idzie nowy sezon więc olać to :) |
pedagog 28.03.2008, 23:17 |
Będzie dokładnie tak jak mówisz. Ale my i tak tego nie doczekamy więc looooz!!Korzystajmy póki jest. |
abstynent 30.03.2008, 23:14 |
Czy gdziś, kiedyś rozebrano jakąś tamę??? ponad 100 km/2 osadów, w tym metale ciężkie, ciekawa będzie ta rekultywacja?? |
Piotr 31.03.2008, 00:39 |
Spuszczenie wody z zalewu nawet wieloletnie spowoduje skierowanie rzeki w stare koryto to znaczne przyspieszenie nurtu w miejscach gdzie zalega dobrodziejstwo ostatnch 30 lat prl. Jeden wielki syf spłynie Wisłą i tyle. Nigdzie na świecie nie przeprowadzono operacji spuszczenia zbiornika o takim zanieczyszczeniu tzw przemysłowego. Przypadki amerykańskie chińskie australijskie to likwidacja zbiorników wodnych typowo nawadniających. Jak długo będzie istniała włocławska zapora tak długo zagrożenie ekologiczne dla dolnej Wisły nie będzie istniało. Prawdą jest że najczęściej tereny "kłopotliwe" obsadza się roślinności szybko rosnącą mającą właściwośći oczyszczające np wierzbą. Dotyczy to jednak terenów o zanieczyszczen biologicznie, odpadami komunalnymi, po powodziach, a nie zanieczyszczonych czystą chemią. Nawet jeśli się to uda "ekonomicznie", to skutki przenoszenia bogactwa dna zbiornika uniknąć się nie da. Ludziom można zabronić odwiedzin tej "chemicznej bomby, ale nie da się to zrobić w stosunku do zwierząt czy ptaków. Im nie można postawić tabliczki "Wstęp wzbroniony". |
jarek 31.03.2008, 13:08 |
Tyle tylko, że coś jednak będzie trzeba zrobić. I jakoś mi łatwiej wyobrazić sobie unijne i skandynawskie pieniądze na rozebranie i niwelację niż na nową budowę (wszak ta nie rozwiąże tego problemu). |
pedagog 05.04.2008, 19:49 |
Z83JwG http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com |
matt 27.10.2015, 14:00 |
|